←  Prezentacje - Tuning firmowy

Forum Mercedes 201-124 (w201, w124, c124, s124, a124)

»

W201 Paris Special

- zdjęcie bart22 14 mar 2016 - 20:44

Mogła tez to byc nazwa salonu ktory sprzedawał samochód.... salony w Paryżu czesto maja nazwy ktore sa nalepiane na samochody w sensie reklamy.
Odpowiedz

Gość_klisza_ 17 mar 2016 - 08:25

Francuzi może i w latach 80-tych i początku 90-tych mieli zaburzoną estetykę, ale obawiam się, że te "złocone" akcenty powstały gdzieś w ololicach Woli Dzbądzkiej, kiedy to podczas ściągania tureckiego swetra nastąpiło wyładowanie elektryczne i pechowo trafiło pana Franciszka w oprawkę od okularów.
Odpowiedz

- zdjęcie kompressor 17 mar 2016 - 16:01

Złotego grala znaleźli:)
Odpowiedz

- zdjęcie carl00s 06 maj 2016 - 09:20

Znaleźli, i od ręki zgubili sens:

http://olx.pl/oferta...html#a778b6cddb


No, ale unikat!
Odpowiedz

- zdjęcie Wujek-Beton 07 maj 2016 - 05:31

Taki unikat za 3 tysiące? A opis taki, że normalnie brak słów.
Odpowiedz

- zdjęcie maciejd 08 maj 2016 - 20:00

Aż mnie korci, żeby to kupić i udowodnić, że da się postawić takiego Mercedesa tak, żeby zajmował mniej niż 1 metr kwadratowy powierzchni :)
Wraca jak bumerang. Trzeba skończyć jego męki.
Odpowiedz

- zdjęcie carl00s 09 maj 2016 - 06:51

E, może w końcu trafi w dobre ręce. Np. Changa :E
Odpowiedz

- zdjęcie Ferguss 09 maj 2016 - 10:32

Zauważyłem że jak sprzedający sam nie wierzy w dobry stan swojego auta i zauważył że ma ruinę to dopisuje 'idealny do renowacji' :)
Odpowiedz

- zdjęcie Sawyer 10 maj 2016 - 23:18

Co za dogorywający zlepek.. Co za fałszywy opis.. Co za dyrdymały.......

Wielokrotnie próbowałem sobie (oglądając takie sztuki) nakreślić w głowie, a nawet na papierze, scenariusz. Taki, w którym wyjaśnia się ostatecznie w którym momencie rozpoczyna się ceremonia składania wozu na ołtarzu ofiarnym. No i utykam zawsze w martwym punkcie...

Zaczynamy historię od kupna nowego samochodu, który przecie kosztował natenczas ciężki worek sałaty- w markach :old: Jak kupił go snob, to pewnie po 3 latach poszedł do drugiego właściciela, nadal był prawie jak nowy ale już wielokrotnie tańszy, więc kupiło się z krwi i kości Mercedesa i prawdopodobnie dbało jak o własne zdrowie. Few years later i mogła się zdarzyć awaria zawieszenia, kolizja ze słupkiem albo co, i wtedy mam mieszane uczucia. Czyżby po pierwszej awarii któryśtam właściciel postanowił olać "gruchota" i pozwolić mu w akcie zemsty za nieposłuszność na drodze- po prostu zniszczeć? Czy był tak długo odsprzedawany, że w końcu kupił go za grosze pewien tłuk, co nic nie robił tylko katował? Czy jeździł tak dobrze, że tyrali go przez lata bez serwisu?

Jedna wielka konspiracja i mistyfikacja, czemu ktoś miałby doprowadzić jakiś samochód do takiego rupiecenia? Przecież w którymś momencie było widać, że należy coś tutaj poprawić niewielkim kosztem, żeby wóz wciąż był elegancki- przecież właściciel chce mieć elegancki samochód, prawda? Co za mentalność, żeby coraz taniej sprzedawać coraz dalej coraz gorszy śmietnik... :/
Odpowiedz

- zdjęcie carl00s 11 maj 2016 - 08:55

Bo musisz zrozumieć jedno - do polski, poza nielicznymi wyjątkami z prywatnego importu, nie trafiają auta w stanie bardzo dobrym, nie trafiają do nas auta w stanie dobrym, nie trafiają do nas auta w stanie średnim - trafiają do nas auta w stanie złym, agonalnym oraz wszelkiego rodzaju połączenia tych dwóch stanów. W związku z tym, że polak mentalność ma jaką ma, więc chce kupić 10 letnią niemiecką mocną limuzynę, z minimalnym przebiegiem, i za czapkę śliwek - takie auto właśnie kupuje, w większości na kredyt. Tylko, że w stanie agonalnym. Kiedy tenże stan daje o sobie znać, polak, jak to polak robi minimalnym kosztem i wysiłkiem tak, żeby oddalić o kilka kilometrów wizję mechanicznego ramienia zgniatarki czule tulącego do siebie jego wymarzoną niemiecką limuzynę przynajmniej do czasu spłacenia krechy. W momencie, kiedy nakład przekracza to szeroko pojęte "minimum", a krecha już się spłaciła, albo w sytuacjach ekstremalnych kiedy jeszcze się nie spłaciła, ale auto rujnuje budżet, auto ląduje na portalu, w gazecie, na słupie ogłoszeniowym, jako "dbane, wszystko wymieniane na czas". Kupuje je kolejny, tym razem ciut mniej zamożny polak, który powiela błąd tego pierwszego - kupuje dobrą niemiecką limuzynę, o którą przecież ktoś dbał nawet w polsce, bo "wymieniał na czas". nieważne, że w tym czasie autu przybyło kilometrów, a stan utrzymania to nadal stan agonalny, tylko podtrzymywany, jednakże nigdy auto trupiego stawku nie opuściło, było utrzymywane w stanie nie gorszym niż agonalny, czyli nie trafiło na skup. I tak, z rąk do rąk, mamy np. 4 właściciela w Polsce, który "dba", i "wymienia na czas", z tym, że każdy kolejny ciut mniej niż poprzedni. ostatni w ogonku kupuje, cały szczęśliwy jedzie do mechanika, no bo zadbany, ale coś tam niedomaga, dostaje listę rzeczy, pada z wylewem na ziemię, bo zobaczył kwotę, i auto znowu ląduje na portalu, w gazecie, na słupie ogłoszeniowym, ale tym razem z adnotacją, że "sytuacja ekonomiczna", albo "idealny do renowacji". Czyli TRUP, kolejny trup w tym trupim stawie.

I auto wygląda jak wygląda, jeździ jak jeździ, no jest jakie jest. A to, że już dawno nie powinno jeździć - kogo to obchodzi? W polskiej mentalności nadal ma jakąś tam wartość przeliczaną na PLN, więc trzeba te PLN wycisnąć, najlepiej więcej niż się zapłaciło.
Czasami tylko zdarza się, że auto w takim stanie trafia w ręce zapaleńca, który próbuje je ratować, ale takie nie trafiają w obieg wtórny już nigdy - bo albo typ podoła, i w życiu nie sprzeda gdzieś poza wąski krąg zainteresowanych, albo nie podoła, i wtedy auto ląduje u przysłowiowego Changa, bo rozgrzebanego wozu nikt inny nie kupi - polak mądry, wie, że rozgrzebane i nieskończone, to wtopa po same uszy.
Odpowiedz