Życiowe rekordy
#1
Napisano 23 czerwca 2017 - 20:59
Jestem ciekaw, jakie macie rekordy, jaki jest szczyt waszych możliwości - nie prędkości maksymalnej (to zależy bardziej od auta, niż od was), lecz... dystansu i średniej prędkości podróżnej.
Po zgooglowaniu nie wychodzi mi nic ciekawego, zaś tutaj jest - z tego co zauważyłem - dużo ludzi podróżujących po Europie, którzy mogliby dać reszcie swój punkt odniesienia.
Zacznę od siebie. Mój życiowy rekord to ~ 1400 km z małej wioski na wyspie Vendsyssel (Północna Jutlandia) do Warszawy machnięte w 1 dzień. Zajęło mi to jakieś 16 godzin - od 5 rano do 21. Jechałem A20 i S3 zamiast rekomendowanej A24 bo tam trasa jest spokojniejsza - mniej ruchu, mniej ograniczeń prędkości, brak dużych miast, ogółem fajny klimat.
Rekord 2-dniowy to ~ 1700 km machnięte na trasie Warszawa - Jastrzębie Zdrój - Hamburg - Skagen.
To było kiedyś. Teraz uważam, że 1000 km/dzień to absolutne maksimum ze względu na bezpieczeństwo. Po tej granicy to ruletka - ktoś ma lepszy/gorszy dzień, trzeba robić częściej dłuższe postoje, przekimać się pół godziny... w przeciwnym razie ryzyko niefajnych przygód wzrasta.
Rekord średniej prędkości podróżnej to ~ 127 km/h na odcinku od granicy PL/DE na A6 pod Szczecinem, do granicy DE/DK na A7 pod Flensburgiem. W czas podróży wliczyłem 3 postoje na siku/papu/tankowanie. Rzeczywistość była taka, że na A20 i na A7 często dobijałem do v-maxa.
Jak kiedyś wypożyczałem lawetę od typa, to pod koniec mówiłem mu, że jestem zmęczony po ~ 1100 km jazdy. On zaśmiał się, że w 1 dzień robi trasę Wwa - Barcelona. Holownikiem.
Czekam na wasze relacje
#2
Napisano 23 czerwca 2017 - 22:32
Wyjechaliśmy z dziewczyną o 10 rano z Czaplinka przy jeziorze Drawskim i przejechaliśmy do Kołobrzegu, chwila nad morzem, następnie do Gdańska. Tam ugościł nas wujek. Następnie trafiliśmy do znajomego admina z naszego forum
Po godzinie 21 wyjechaliśmy na trasę A1 do domu i jechaliśmy prawie 6h do Sosnowca. W tym wszystkim najgorsze było to, że niestety moje ukochana strasznie źle się czuła i musiała iść spać w aucie. Zostałem sam na ponad 3h jazdy po prostej, pustej, nudnej trasie. Było ciężko, musiałem puszczać sobie głośniej muzykę żeby trzymać się na baczność.
Suma smarum byłem 17h na nogach z czego połowę w trasie i pokonaliśmy ok 900km. Postojów były dwa na zatankowanie i WC'ik
Taki mini rekordzik ale następnym razem odpocznę przed dłuższą trasą
Niestety za granicę nie podróżuje:)
#3
Napisano 24 czerwca 2017 - 01:57
Jedynie raz miałem taką sytuację, że musiałem wrócić z Holandii na Śląsk w jeden dzień. Od 9 rano...do 3 rano. Złapał mnie korek na autobanie i krazylem ze 2-3 godz objazdami.
Dodam, że starym Escortem zaladowanym po sam dach i z kiera po prawej stronie
Użytkownik AiM edytował ten post 24 czerwca 2017 - 01:59
#4
Napisano 24 czerwca 2017 - 03:51
#5
Napisano 24 czerwca 2017 - 07:08
Generalnie moja praca to glownie jazda autem. A rekordy?
Nie ma czegos takiego. Bo jesli trzeba przejechac sie z Koszalina do Jeleniej gory przez Suwalki, to po prostu wsiadam i jade.
Czasowek tez nie robie, to bez sensu, ale jak otwierali S3 dookola gorzowa, to dojazd do wrocka spadl mi do okolic pieciu i pol godzinki, najszybciej 5:08, ale to juz bylo po bandzie, choc od jakiegos czasu jak ognia unikam gnania bez sensu. Teraz rekordem jest dla mnie tak olerowac czasami dojazdow, zeby wcisnac jak najwiecej z audiobooka ktorego akurat slucham, a to powoduje znaczny spadek predkosci sredniej
#6
Napisano 24 czerwca 2017 - 08:40
Ale lepiej jest mieć drugiego kierowcę na taki wypad.
Teraz w środę jedziemy do Mikołajek na Rajd Polski i mam nadzieje, ze będą ochotnicy do prowadzenia
#7
Napisano 24 czerwca 2017 - 10:06
I jak dla mnie to można zdechnąć w takim trybie bo jest nudno.
#8
Napisano 24 czerwca 2017 - 15:48
#9
Napisano 24 czerwca 2017 - 18:58
#10
Napisano 25 czerwca 2017 - 08:41
Prędkości przelotowe na poziomie 110-130km/h są rozsądne, nie wymagają ponadprzeciętnego skupienia i nie budują oczekiwania, że jak gdzieś było zatwardzenie na drodze, to "jestem stratny" i "muszę nadrobić". Tak samo zapas 2-3h na szacowany czas przejazdu na każde 1000km działa uspokajająco. Nie ma presji. I nie pierniczcie, że czasami się nie da planować. Zawsze się da.
Rekord? Czy raczej przykład kretyńskiego szczeniactwa? Kielce-Bad Wildungen, Transitem 76KM. 1000km w 10h z przekraczaniem granicy w Zgorzelcu. W 1998 roku. Byłem idiotą. 800 tyś km. później, choć samochody są jakby szybsze a drogi w PL jakby lepsze, to nawet by mi do łba nie przyszło, żeby w taki sposób (proporcjonalnie) jeździć.
Użytkownik melfio1 dnia 24 czerwca 2017 - 18:58 napisał
Użytkownik maciejd edytował ten post 25 czerwca 2017 - 08:42