O dziwo, po ponownym odpaleniu silnika kontrolka zgasła. Hamulce chodzą normalnie, nie widać też płynu na śniegu po kilkukrotnym deptaniu hamulca, sam pedał również nie wpada w podłogę, jest twardy.
Tak więc... od czego mógłby to być wężyk? I czy aby na pewno to ja go zgubiłem? (Bo równie dobrze mógł leżeć w śniegu i akurat przy wyjeździe go odkopałem)
PS - wężyk jest plastikowy, był zapchany jakimś błotem. Przemyłem wodą, kompresor z płuc i dało się odetkać. Na moje - musiał zbierać syf od jakiegoś czasu, ale jednak wszystko działa - poza klimą, bo nie mam jak jej sprawdzić
Użytkownik Fah edytował ten post 21 stycznia 2018 - 16:51