Czas wrócić do tematu po dłuższej przerwie.
Przerwa była spowodowana sytuacją na którą w życiu bym nie wpadł - blacharz dostał zawału (na szczęście podobno nie z powodu stanu auta), a ja zostałem z porozkładanym samochodem bez fachowca i pojęcia jak je poskładać. Na szczęście po kilku miesiącach oczekiwań w końcu udało się sprowadzić innego znajomego blacharza i prace trwają w najlepsze a ich zakres przekroczył początkowe założenia.
Drogi pamiętniczku... do rzeczy.
Z blachy: tył jest już w większości pospawany, trzy progi zrobione, została do dokończenia prawa strona. Blacharza zainteresowały przednie drzwi pasażera, które były robione przez poprzedniego właściciela, zdjął listwę, zaczął grzebać w całkiem dobrze wyglądającej z zewnątrz poprawce i odkrył coś przez co się cóż... wku***łem. Dziura w drzwiach była zalepiona włóknem szklanym (nie mam pojęcia czy było to chociaż oczyszczone) i pokryta jakimś środkiem, na powierzchni 5 razy większej niż powierzchnia poprawki, oczywiście wszystko sobie spokojnie gniło pod spodem. Zmotywowało nas to do ruszenia pozostałych śladów napraw wykonanych przez poprzedników no i cóż... efekt widoczny na zdjęciach. Ciężko mi będzie w przyszłości oddać auto do jakiegokolwiek zakładu blacharskiego, ale trudno, powiedziało się A, trzeba powiedzieć B i robimy blachę całą.
Z mechanicznych tematów: Zostały założone nowe przewody paliwowe bo stare były skorodowane. Tylne sanki były w całkiem dobrym stanie, o dziwo nie miały śladów spawania, zostały wypiaskowane, przy czym wyszły dwie małe dziurki, pospawane i pomalowane (zdjęcia wrzucę jak je odzyskam bo są u mechanika). Gumy też wyleciały i są założone nowe. Pojawiły się wycieki z tylnego mostu (winne był simmeringi), ale że most był ściągnięty to także poleciał cały do gruntownego przeglądu, napraw i pomalowany, tak samo półosie. Do wymiany był dwa wachacze, ale że wszystko jest pod ręką to... poleciało całe, zostanie założone zawieszenie firmy mail, które polecił mi wujek (mechanik, który zajmuje się tym autem i sam jest maniakiem mercedesów). Do weryfikacji idą także hamulce. (Wrzucę fotki jak części trafią do mojego garażu narazie spokojnie czekają u mechanika). Tak naprawdę jedyną nieruszaną rzeczą z tyłu będą amortyzatory bo są dobre i nie ma potrzeby ich wymiany. Wujek tak się wkręcił że dostałem polecenie wyczyszczenia sprężyn i zacisków hamulcowych, które też będą malowane żeby "chociaż przez tydzień to auto wyglądało pod spodem jak nowe". No cóż... dopóki wujek angażuje w ten projekt portfel mojego ojca jestem na tak
Swoją drogą ten coraz głośniej mówi o tym że wykupi ode mnie to auto.
Plan na ten rok - skonczyć temat blachy i mechaniki i w miarę możliwości skonczyć także prace z zewnątrz samochodu (dwie poprawki lakiernicze - jedna przez ojca bo zachaczył tylną belką o klapę bagażnika, atrapa chłodnicy i może felgi), tak żeby na przyszły rok zostało im wnętrze.
Zauważyłem tez że ta cała zabawa w renowację tego starego klekota sprawia mi sporą frajdę i jeśli przetrzymam to finansowo to raczej nie będzie to mój ostatni stary Mercedes, tym bardziej że moim prawdziwym samochodem marzeń jest stary SL (R107).
Na koniec kilka fotek ze stanu obecnego (p.s. wiem że kolor farby "lekko" chybiony, ale nie ja go wybierałem, zobaczyłem go gdy było już po fakcie. Na szczęście wszystko będzie przykryte a auto nie jest robione na sprzedaż tylko ma jeździć długie lata u mnie
):
A oto wspomniane kilka "odkrywek" po robotach poprzedników: