0
Temat jest zamkniętyodebrałem od mechanika auto (miałem wymieniany silnik krokowy), chciałem się przejechać. Auto jechało znakomicie, dopóki nie stanąłem w korku. Podczas "toczenia się" na luzie wbiłem 2, puściłem sprzęgło i po ok 40 metrach coś mi strzeliło pod maską. Mechanik powiedział, że to wybuchł gaz. No ok, ale przy okazji padł mi akumulator. Przyjechał znajomy z drugim akumulatorem, podłączyłem i za chiny nie chce odpalić nawet na benzynie.
Sholowano więc mnie do mechanika z powrotem, po kilku próbach odpaliłem silnik, ale gaśnie po 2-4 sekundach pracy, przy okazji wydając z siebie podobne odgłosy, jak przy tym wystrzale - takie tępe stukotanie. Oczywiście auto unieruchomione a moje nerwy skutecznie nadszarpnięte.
Co to może być? Ktoś się spotkał z taką sytuacją?
Auto to 201-ka, 2.0 benzyna (ta 118-konna) z LPG. Z góry dzięki za pomoc, nie uśmiecha mi się czekać na tramwaj w deszczu
Pozdr.
--
zapomniałem dodać, że prosto z myjni jechałem, może to ma jakiś wpływ? No i kiedy auto się toczyło na wolnych obrotach, słyszałem stukotanie z tyłu, kiedy dodałem gazu - przechodziło..
) ten talerz co w filtzre powietrza otwiera sie i zamyka wraz z obrotami 
