Nie. Absolutnie nie.
Jak wysiadam z auta, nie sprawdzam czy coś cieknie. Nie walczę z korozją. Nie leje się ze mnie w lipcu. Nie pałuję go gdy chcę coś wyprzedzić.
Jest... całkiem przyjemnie.
Wybór padł na Golfa z dość śmiesznego powodu - podoba mi się jego środek. Jak na nowożytne auto, zrobili je całkiem ładnie.
Wahałem się jeszcze między Volvem V50 1.6d, ale odpadło - diesel zaprojektowany przez żabę w budzie Forda to... nie brzmi bezawaryjnie. Focus po 2013(?) to czarna dziura w środku i ten sam francuski diesel, Astra IV równiez paskudna.
Golf został wyprodukowany w Puebla Assembly w Meksyku. Tylko tam produkowali kombiacze. Statkiem popłynął do Niemiec - 9 lat jeździła nim firma chemiczna w Zagłębiu Ruhry. Niemcy to chemiczni giganci.
Wersja comfortline, ma czujniki cofania przód/tył, klimę dwustrefową, czujnik deszczu, czujnik zmierzchu, tempomat, grzanie foteli, system start-stop (koszmar, nie używam, wyłączam gdy tylko palę auto, studzenie turbiny ważniejsze), ekran dotykowy, nawigację, spryskiwacze reflektorów i jakieś inne drobniejsze ficzury.
Auto standardowo od Niemca było zapuszczone i usyfione, od razu wpadła kompletna pralka wraz z odgrzybianiem i ozonowaniem.
105 koni, po przesiadce z OM602, chodzi jak rakieta. TDi z tych lat jest już dopracowane i bezawaryjne. Nie ma problemu z opiłkowaniem pompy czy tym trzpieniem co demolował bebechy. TSi to dalej tragedia, pasek rozrządu jest lepszą opcją od łańcuchowca ale dalej biorą olej jak głupie.
Wbrew pozorom 1.6 potrafi spalić i nie lubi niskich obrotów. Pewnie teraz kupiłbym 2.0. Niemniej jednak w trasie na luzach schodzę poniżej 6 litrów. Jak widać, można też zejść niżej

Mierzyłem spalanie na dystrybutorze, komp nie kłamie.
Więcej zdjęć kiedyś.
Autem natłukłem już ponad 10 tys. km. Nic się nie zepsuło. DPF się nie zapchał. EGR też nie. Turbina nie zassała całego oleju. Nie dymi, wtryski chodzą, pompa też. Nawet oleju nie bierze za specjalnie - 1 litr na 10000 km. Olej zmieniam normalnie, wiem czym grozi long-life - short-lifem silnika. Z olejem nie ma pola do kombinacji - 5W30 low saps. Chcieli mi Castrola wcisnąć to pogoniłem i kupiłem Fuchsa.
Wszystkie bajery w aucie działają a jest ich dosyć dużo.
Zainwestowałem w sprzęgło i... w sumie to tyle.
Coś za dobre te nowożytne diesle. Nie chcą się psuć.
Auto standardowo kupiłem na pałę od handlarza, ale chyba nie wtopiłem - już bym wiedział. Ludzie mają różnie przypadłości z Golfem VI ale mnie póki co one omijają.
...chyba jednak nie był to taki totalny zakup na pałę, skoro auto fruwa bez problemów. Czasami nie doceniam samego siebie. Albo to zwykły fuks. Znacie to? Im więcej człowiek wie, tym więcej ma wątpliwości.
Dzwoniłem po zakupie do tej firmy w Niemczech, wyliczyli mi co robili w aucie przez ostatni czas a zrobili dużo - kompletną listwę wtryskową + wszystkie wtryski + rozrząd. Wtryski w 1.6 są czułe na kiepskie paliwo oraz na jeżdżenie na rezerwie.
Czy tęsknię za Baleronem? Miałem ich 4, wszystkie bardzo lubiłem. Tęsknię tylko jak się nawalę i myślę o nieśmiertelnych dieslach, które po 25 latach mają prawo wydmuchać UPG albo rozciągnąć łańcuch. 8-letni Golf jest po prostu przyjemniejszy w codziennym życiu.
Czas nie ma litości i wszystko się zmienia. Blacha zamienia się w pył, kawałki metalu w opiłki, sentyment w konformizm.
Albo to my się zmieniamy, nawet tego nie zauważając.
W pewnym momencie uznałem, że W124 zamienia się w W123 - przetrwają tylko egzemplarze wychuchane, prawdziwie kolekcjonerskie. Resztę zje upływ czasu. Na pewno nie przetrwa W124 na daily i jego utrzymanie w należytym stanie kosztuje więcej niż utrzymanie x-letniego hatchbacka. No shit sherlock, ale niektórzy długo do tego dochodzą.
Tego Golfa też to kiedyś dopadnie, lecz póki co, wozi w komfortowych warunkach moje dupsko i trochę dobytku na pace.
Użytkownik inutile edytował ten post 26 października 2019 - 23:15