Skocz do zawartości




Ściągacz udarowy


  • Zamknięty Temat jest zamknięty
Brak odpowiedzi do tego tematu

#1 Offline   vorlog


  • Postów: 850
  • Na forum od: 18 kwi 2008
  • Miejscowość: Dąbrowa Tarnowska
  • Mercedes:W201 2.0D - OM601
  • Rocznik:1987
  • Nadwozie:sedan
  • Skrzynia biegów:manualna 4
  • Opcja:brak
  • Alternatywne paliwo:brak
  • Inne auto:VW Polo 6N

Napisano 05 grudnia 2013 - 20:45

Witam.
Jak w temacie- narzędzie znane mechanikom i blacharzom, służące do różnych prac związanych z wyciąganiem detali typu uszczelniacze, małe łożyska, prostowanie wgiętych elementów blach nadwozia...
Zapewne można kupić gotowe, w różnych wykonaniach, można też zrobić samemu wykorzystując poniewierające się po garażu i jego okolicach pozostałości nieznanego pochodzenia :P
Na obrazku idea przyrządu:
Dołączona grafika
W praktyce wyszło, że korzystniej zamiast śruby na końcu dać tulejkę z gwintem wewnętrznym- łatwiej dorobić potrzebne haki czy inne dzyndzle, zależnie od potrzeb.
Wyszło mniej więcej tak:
Dołączona grafika
Rękojeść to uchwyt pomocniczy od jakiejś wiertarki (miał nakrętkę M8 zatopioną w plastyku), klinga to prowadnica głowicy ze starej drukarki (nierdzewna!), zderzak przy rękojeści to przyspawane stare łożysko, chyba 6202 (jakoś tak spasowało :) ), ciężarek/młotek to wyższa szkoła jazdy- musiałem obrobić na tokarce, wiercenie ręczną wiertarką kanału fi 10mm to dość uciążliwa sprawa.
Końcówka z jakiegoś szpeja, chyba od starej pralki automatycznej...
Młotek, żeby się w łapie nie ślizgał, powleczony plajstykiem (dwie warstwy koszulki termokurczliwej).
Dla tych, którzy nie mieli z tym do czynienia- do "uchwytu narzędziowego" przykręcamy dorobiony pod potrzeby "przyrząd", np. hak, łapiemy nim detal, który chcemy wyjąć, rękojeść ciągniemy do siebie i posuwistym ruchem (pozdrowienia dla kawalerów! :D ) poruszając młotek uderzamy nim w zderzak. Prościzna.
Ściągacz uzbrojony w przykładowe "narzędzie" do wyjmowania simmerringów:
Dołączona grafika
Haczyk wykonany z płaskiej sprężyny (nie wiem od czego :( ), wyginany na gorąco, z przyspawaną śrubą, wkręcony w końcówkę ściągacza. Mała uwaga- spawając detale z twardych gatunków stali nie chłodzimy ich wodą, bo pękną przy byle naprężeniu- pozwalamy im spokojnie ostygnąć.
Mój kolega-blacharz, który parę lat w USA siedział i pracował w swym zawodzie nazywał toto po ichniemu "pull-over".
Kiedyś, dawno temu, zademonstrował mi działanie tego wynalazku podczas prostowania pasa przedniego w Golfie I, pogiętego przez Waszego uniżonego kolegę na haku holowniczym auta poruszającego się przed nim (klasyczny strzał w dupę :D )- mimo, że blacha pasa (wyprofilowana) dość sztywna była, powoli koledze się operacja udała.
Jako "narzędzie" w końcówce wyciągacza przykręcony był kawałek drutu, może fi 2mm, który kolega punktowo przyspawywał do wgiętych miejsc i powoli je wyciągał, odcinał drut i spawał w kolejne miejsce.
Pozdrowienia, V :)










Podobne tematy Zwiń