Jakiś czas temu kupiłem w124, ale dopiero ogarnąłem że klakson nie działa. Okazało się że ktoś odłączył plusowy kabelek od włącznika w kierownicy. Podłączyłem, wcisnąłem guzik, a tu niespodzianka - od razu pali bezpiecznik. Rozebrałem dalej. Ten krążek ze ślizgami wygląda ok, oczyściłem go dla pewności, tak samo te styki, szczotki czy jak to się prawidłowo nazywa. Jak zewrę te szczotki to oba klaksony grają aż miło, nic nie przepala. Po dalszych próbach odkryłem że po wciśnięciu przycisku klaksonu prąd po prostu ucieka przez ten metalowy przycisk do kolumny kierownicy i idzie gdzieś do masy, stąd zwarcie. To dla mnie duża zagwozdka od kilku dni.
Jak wezmę ten plusowy kabelek dołożę żarówkę i przyłożę do tej dolnej części włącznika to normalnie świeci ( ten drugi co idzie do klaksonów na czas tego testu odpiąłem w ogóle)
Troszeczkę nie rozumiem idei tego włącznika. Przecież on nie jest w żaden sposób odizolowany od kierownicy, tam nie ma żadnej jakieś podkładki izolującej czy cokolwiek, więc na chłopski rozum to normalne że prąd ucieka gdzieś przez kolumnę do masy. Czy możecie mi jakoś wyjaśnić o co w tym chodzi?
Z góry dziękuję
Użytkownik Djjj edytował ten post 07 lutego 2021 - 15:03