ivul napisał:
I niepotrzebnie się zdenerwowałem...
Zupełnie niepotrzebnie -dodać do tego "jakość" gazu i jej rozrzut w zależności od dnia(dostawy itp.) plus wiele niuansów typu ciśnienie w kołach czy "bydle mnie zastawiło na parkingu -musiałem na dziesięć razy wyjeżdżać"...i wiele innych. Ze zdumieniem czytam, że dwudziestoletnie często auta po przebiegu ok.300 000km(licznikowo), silnikach 2.0-3.0 palą mniej LPG niż pokazuje dla Pb..."książeczka schowkowa", która jak wiadomo zazwyczaj jest pobożnym życzeniem podobnie jak 99% "książkowych" spalań....I to przy dzisiejszym ruchu, polskiej jakości paliw itp. Co ciekawe często po sprzedaży takiego auta właściciel "puszcza farbę" i można wreszcie odetchnąć. Ja osobiście mam kilku znajomych z którymi porównuję spalania w danym okresie. Są to osoby poważne, znane mi od wielu lat i mocno obyte w temacie motoryzacja, niektórzy z nich to kierowcy zawodowi. Ich samochody palą normalnie, a więc często dwa, trzy litry więcej niż "marzycieli barowych" czy sprzedawców aut :-P .
Dobrze ustawiona instalacja nie do końca gwarantuje regularność wyników spalania, ba -osiągów nawet stabilności nie gwarantuje. Czasem ustawione na sicher auto tankuję i...ledwo idzie, gaśnie i muli(pod Krakowem na przykład jak kiedyś brałem -przeklinam cię dziadu za ten gaz i biegunki życzę :bumbum: ).
Zdarza się, że na tej samej stacji("renomowanej" niby -w Polsce renoma w paliwach to ciężki dowcip) gaz jest różny w zależności od dnia. Jak tu spalanie mierzyć wiarygodnie czy na regulację 100% liczyć? Owszem, można się zbliżyć do ideału i pogodzić z niuansami( w tym pogodowymi nawet) ale rozrzut w ruchu miejskim plus czynniki pozostałe może sięgać nawet 4L...może mniej, może więcej. Czasem jak zaleję to myślę, że mi auto gaz z innych podkrada, bo jakby go więcej było. Kiedy indziej jadę z bananem na gębie i nagle muł się załącza i mina "zdechły Azorek" plus rozczarowanie jak przy otrzymaniu biletu do woja "o k*&%$a! To już?!"
Jak silnik dwa litry(i podobne) w MB ma chodzić na LPG normalnie, ma być zdrowo(a więc mieszanka nie zubożona po dziadowsku z ryzykiem strzału plus 300%), ma nie być kwaśno i lejąco z całego motoru(znowu -dziadowanie na ubogiej, ledwo palnej mieszance) to auto MUSI ZEŻREĆ
.
Jak chłop co w pole czy do innej roboty ciężkiej pójdzie musi wpier..dzielić wiadro, bo inaczej zwiśnie na motyce i powie "stara dej na wino, bom lichy"
Nie chcę tu mieszać pojęć stechiometrycznej mieszanki z czego wynika pośrednio ilość paliwa dla silnika, kaloryczności LPG w stosunku do Pb i innych ale sumując -nie martw się zużyciem paliwa, bo jeżeli auto chodzi ok to jest z grubsza normalne. W zimie jak mnie szał napadał to w mieście potrafiłem 18L/100km z Golfa 1.8 wydoić ale ja tak ustawiam instalację, by maksymalnie zbliżyć osiągi na LPG do Pb plus nieco(na włos hehe) wzbogacenia....I to się opłaci moim zdaniem. A że mi pali podobno więcej niż innym to mam w "mówią na to szynki" ;-) . Gdybyś mieszkał w miasteczku z jednym skrzyżowaniem to byłby powód do paniki ale tak....bez jaj
. Zubożenie mieszanki może przynieść oszczędności ale doraźne -zbyt uboga wywołuje te słynne teksty "panie one tak mają". Nie mam tu na myśli zalewania gazem auta aż wszyscy w koło rzucają na wszelki wypadek palenie hehe. Po prostu nie bądźmy za chytrzy, bo to się najzwyklej nie opłaca. Powstrzymam się od marudzenia na temat instalacji WN -nie o tym wątek. Mój ostatni wynik w mieście(tylko w mieście) to 17.3 ale sporo w miejscu pyrkał(regulacje i zmiany w układzie chłodzenia) no i jeździłem nieco..hmm...żwawo.
Rany -ale namarudziłem. Wiek już nadgryza to się zrzędzi
? Dla porządku dodam, że jako dość energiczny kierowca za normę przyjąłem ok.15 w mieście -i jest ok, takie zużycie mnie cieszy, a co jakiś czas podpinam AFR i sprawdzam skład mieszanki dla spokojności.