Od jakiś kilku miesięcy miałem w planach zakup jakiegoś dużego wozidła, z automatem i w miarę dużym silnikiem. Nie powiem - miałem kupić sobie poczciwego okularnika z silnikiem 2.9 TD, ale "pech" chciał, że u znajomego mechanika zobaczyłem takie auto z roku 2000 i dziurami na wylot w błotnikach. No i czar prysł. No więc założyłem sobie, ze auto musi mieć ocynk i być popularne na rynku, żeby było w czym wybierać itp. Padło na audi, a że A4 to mikrus to wybrałem sobie że będzie to A6. Poczytałem o kosztach utrzymania modelu 100 c4/a6 c4 oraz a6 c5 i doszedłem do wniosku że model c4 będzie ok. – tańszy w zakupie, zawieszenie wręcz „prostackie”, ale co za tym idzie bardziej wytrzymałe.
Siedziałem co drugi dzień na allegro, były oferty w Lublinie, Złotoryi ale jakoś nie było weny jechać pół Polski. No i stało się – patrzę na dział sprzedaż na forum „Polski Klub Audi C4”, jest do sprzedania Audi 100 2.8 automat i to niedaleko bo w Kielcach – raptem 80 km od domu. Oczywiście auto – przyznam szczerze – jak na swój wiek w środku ładnie utrzymane, na zewnątrz otarcia na błotniku, ale to duperelele. W zamiarze miał być silnik ACK (193 KM – trochę nowszy) i napęd Quatro, ale pomyślałem, że nie ma co wydziwiać i AAH (174 KM) i napęd na przód wystarczy.
Cena jak widać w ogłoszeniu (http://allegro.pl/pi...2212217448.html) – 9800 zł. Na pierwszy rzut oka cena z kosmosu jak za auto 21 –letnie. Ale pomyślałem:
- Będę szukał okazji to pewnie się okaże, że będzie wtopa. Jak to się piszę w dziale „Zakup kontrolowany” czy tym podobnych – „chytry traci dwa razy”, „nie ma okazji do których nie trzeba później drugie tyle dołożyć” itp. Niech będzie – w stosunku do ceny rynkowej przepłacę. Pewnie taka cena bo właściciel dbał i auto jest git.
- Auto nie od handlarza, który nie wie nic o aucie. Auto jest od prywatnego właściciela – ba!, od „forumowicza” – pasjonata marki, czyli dopieszczone. Jak czytamy w ogłoszeniu - „Swoje samochody zawsze traktuje z lekka nadgorliwoscia wiec wszystko naprawiane na czas” oraz „Samochod robiony i dbany pod siebie. Sprzedaje tylko dlatego, ze zachorowalem na A8.”
- Blisko, można jechać obejrzeć – tylko godzina drogi.
- Auto już z sekwencją, rozrząd zrobiony stosunkowo niedawno więc na wstępnie obejdzie się bez grubszych wydatków. W końcu trochę zaufania do ludzi trzeba mieć, więc skoro wymieniał to nie trzeba się spieszyć z wymianą.
- Raz się żyje, modeno – pomimo że jeździ bez problemów – to już też ma 19 lat i w środku głośno, no i chciałem w końcu automat.
No pojechaliśmy obejrzeć auto. Auto podjechało czyściutkie, środek – piękny welur beżowy. Sprzedający podjechał z ręcznikiem na fotelu kierowcy – świadczyć to miało o pedantycznym podejściu do czystości w aucie. Teraz nie dziwie się, ze miał ręcznik, pewnie przed przyjazdem trzeba było zajrzeć pod auto i sprawdzić „czy wszystko gra”. Z zewnątrz mankamenty blacharskie o których mowa w ogłoszeniu – nie rzucały się w oczy, więc do zaakceptowania. Obejrzałem silnik, czytałem, że lubią się pocić. Faktycznie miska jakoś tam uciaprana w błocie olejowym, ale tragedii nie było. Pocenie miski w mondeo przerabiałem i zrobienie tego drogie nie jest. Ale świeżego oleju nie było widać. Obejrzałem silnik od góry, czy nie cieknie spod uszczelek dekli zaworów – czysto. Z tyłu silnika mało co widać, nie sądziłem że „kierunek ataku” przyjdzie stamtąd. Przejechaliśmy się, automat chodził bardzo ładnie – do dzisiaj tak jest. Umówiliśmy się że za kilka dni dam odpowiedź co i jak. Na chyba drugi dzień dałem odpowiedź, że na poniedziałek po auto jadę i żeby klima była sprawna.
W poniedziałek po południu pojechaliśmy z tatą po auto. Pech chciał, ze znajomy handlarz, pojechał do Niemiec i nie miałem kogo zabrać – jakiegoś mechanika czy handlarza, żeby ktoś rzucił okiem wnikliwiej na auto. No ale sobie myślę – auto jeździ więc nie ma co szukać dziury w całym – w końcu auto od pasjonata marki!
Podjechaliśmy pod garaż, auto czyściutkie, sprężarka klimatyzacji się załączyła – powietrze zimne leciało, może nie jakaś lodówka, ale zimne. Wiadomo, trochę musi sprężarka pochodzić żeby leciało mroźne – miało być zrobione, zaufałem że tak jest. Dla pewności próbujemy podpiąć Vag-a – nie udało się połączyć. Trudno. Przejechaliśmy się parę kilometrów – wszystko gra, umowa, kasa i do domu.
Morda się cieszy jak małemu dziecku w sklepie z cukierkami
Za Kielcami jadę na Busko, jadę …. a wskaźnik temperatury cieczy leży! Cholera – ładnie, auto się nie dogrzewa, pewnie termostat do wymiany na dzień dobry. Dzwonię do sprzedającego. „Pewnie jak robili klimatyzację, to musieli go odłączyć i zapomnieli, zobacz temperaturę oleju, jak 90 stopni to jest ok.”. Faktycznie – olej na 90 stopni. Myślę sobie – podłączy się kostkę i będzie git, bez wskaźnika da się żyć. Jadę dalej…..
Uchachany podjechałem do domu. Jako, że mało jeździłem automatem to trasa do domu to była jazda emerycka. Idę do domu pochwalić się nabytkiem – nie musze pisać jaka była reakcja „żeńskiej” części rodziny na zakup 21-letniego auta w cenie o połowę młodszego Mondeo MK3.
Na drugi dzień jadę do pracy, Klima kaput – powietrze cały czas letnie, ale nie mroźne – bez różnicy czy klima na panelu włączona czy nie. Poczytałem na forum, że poniżej 5 stopni się nie uruchomi. Oki, ale popołudniu jak wracałem też się nie chłodzi, a było sporo cieplej. Podłączyłem VAG w końcu jakąś starą wersje i błędy wywaliło silniczka klapy ciepło/zimno, czujnik klimatyzacji oraz błąd w skrzyni biegów. Pokasowałem wszystko, zostały błędy od klimatyzacji.
No ale zacząłem drążyć temat padniętego wskaźnika temperatury silnika. Jak się okazuje , że padający jest czujnik 4-ro piony, który daje info na tablice o temperaturze oraz …. odcina sprężarkę klimatyzacji kiedy silnik jest przegrzany. Jego uszkodzenie powoduje, że sterownik klimatyzacji nie załączy sprężarki. Raz czujnik działa, raz nie działa – pierwsze objawy jego padania. Cena używki ok. 200 zł …oryginał dwa razy tyle. Ten temat na razie odpuściłem – mam małe dziecko i z klimą nie będę jeździł, a bez wskaźnika da się żyć. Do ECU jest drugi czujnik więc kontrola płynu chłodniczego w razie czego jest. Do dnia dzisiejszego nie wiem, po jakiego ci od klimatyzacji mieliby coś tam robić przy nim, zwłaszcza że dostęp do niego nie jest łatwy. Drugim powodem pozostawienia tej dupereli na później był …. Pojawiający się wyciek oleju …..
Pojeździłem trochę autem na miejscu, zaglądam pod silnik a tam na misce oleju świeże krople oleju silnikowego. To ładnie…. remoncik . Po kolejnych kilku kilometrach, podczas wysiadania z auta po przejażdżce …. smród spalonego oleju! Zaglądam pod auto a tam katalizatory uchlapane w oleju, pod autem plama oleju – plama nie spod misy olejowej, ale tak mniej więcej spod belki zawieszenia nad która znajduje się tył silnika – przód skrzyni.
I znowu forum. Czytam o zaślepkach wałka rozrządu, uszczelce pod czujnikiem Halla, uszczelniacze wałków rozrządu, uszczelniacze wału, uszczelki pokrywy zaworów oraz … dekiel skrzyni korbowej …. oraz uszczelki pod głowicą!
Zrobiłem trasę do Warszawy, pojeździłem autem do pracy kilka dni, ale smród oleju staje się nieznośny. Jadę do mechanika, w miedzy czasie robię przegląd – z kanału widok tragiczny, cały tył silnika zarzygany w oleju. Trzeba silnik umyć i sprawdzić skąd wali oliwą. Po przeglądzie podjechałem do faceta co robi głowice, przeczuwając, ze czeka mnie najgorsze - zapytałem ile kosztuje planowanie itp. - 200 zł przy tym silniku (2 zawory na cylinder tylko). Przy okazji daje mi namiary do mechanika który robił właśnie niedawno głowice w silniku ABC (V6 tylko że 2.6 pojemność). Zadzwoniłem do gościa, wsiadłem w auto i jadę.
Pogadaliśmy chwilę, ma też A6 C4 2.6 i mówi, że miał to samo – silnik s tyłu zasyfiony – remont głowic trzeba robić. Umył na szybko kompresorem i benzyna ekstrakcyjną prawą głowicę od strony kolektora ssącego i po chwili pracy silnika już pojawiła się struga oleju. Tutaj zdjęcie jak już ja umyłem wszystko i przejechałem się kilka kilometrów, ale wtedy wyciek był identyczny:
Po zrobieniu kilku kilometrów olej spływa pod przestrzeń pod kolektor ssący, jak już się uzbiera trochę to ścieka sobie na tył silnika i wydech – stąd ten smród.
Podjechaliśmy jeszcze na kanał, naszym oczom ukazał się taki oto widok:
Gąbeczka – podobno jest to osłona odmy skrzyni automatycznej (?!), czy coś w tym rodzaju. W każdym razie olej też „to coś” ładnie chłonie….
No to „ucieszony” umówiłem się na wycenę remontu, z zastrzeżeniem że najpierw spróbuje powalczyć sam z uszczelką dekla skrzyni korbowej. Na drugi dzień przyszła wycena: 1500 zł z częściami, do tego 400 zł trzeba doliczyć na remont głowic, 200 zł na nowe szpilki jeśli się przy nich upieram. Do tego jakieś duperele, olej, filtry i trzeba liczyć jakieś 2500 zł.
Oczywiście sprzedający nic na ten temat nie wiedział. Ot po prostu po ok. 100 km głowica zaczęła przeciekać.
Czytam sobie teraz posty Filipw na tym forum i co się okazuje? Ano 15 marca 2012 roku:
„Male SPA silnika po zimie. Troszke zabawy Dimerem ale nie za duzo zeby nie pozalewac . Dzis Audi przeszlo pozimowa polerke lakieru. Jutro wosk. Wnetrze zostalo wyprane, wszystkie mechaniczne niedomagania zrobione. Jutro wstawie zdjecia. Audi NA SPRZEDAZ. Niestety
http://mb201-124.eu/...post__p__226805
A 16 marca post:
„No i stalo sie. Audi jest na sprzedaz. Link do aukcji - Piekne Audi 100 c4 2.8 sekwencja, klima, elektryka (2212217448) - Allegro.pl - Więcej niż aukcje. Najlepsze oferty na największej platformie handlowej.”
Też po myciu silnika po 20 minutach wiedziałem, że ….. dimer pomaga żeby silnik domyć, ale wycieku spod głowicy nie powstrzyma. Co do niedomagań mechanicznych – nie wiem jak kto rozumie niedomagania, ale styrane klocki i wybity drążek kierowniczy to chyba powinno się pod to zagadnienie złapać? Tutaj pretensji nie mam, bo to rzeczy eksploatacyjne, ale jak się klocki kończą to się nie obcina przewodów od czujników, a po drugie to nie wiem jaki sens było wymieniać (podobno) końcówki drążków kierowniczych, skoro do wymiany był ewidentnie cały drążek – wyrobiona tuleja przy maglownicy. Ale piszę to nie z pretensjami, że auto nie zostało zrobione w ASO Audi przed sprzedażą. Piszę to tylko dlatego, aby zobrazować jakie są sposoby „na zadbane auto” u poniektórych właścicieli aut. Bo skoro ktoś żałuje na klocki to albo ma gdzieś własne bezpieczeństwo, albo …. wie, że auto to „skarbonka” i nie ma sensu wymieniać klocków.
Ze słów sprzedajacego wynikało, ze auto ostatnio mało jeździło, ze nie wiedział że coś takiego się dzieje. Z postów tego forum wynika, że dimer był w użyciu - więc pod maskę ktoś jednak zaglądał. Po umyciu silnika kilka kilometrów można spokojnie zrobić zanim olej zacznie ciec na wydech i na ziemię.
Jeśli ktoś ma ochotę to niech zapozna się z moim tematem odnośnie wycieków na forum „Polski Klub Audi C4” Polski Klub Audi C4 :: www.audi-c4.pl :: Zobacz temat - [100-2.8 AAH] Wycieki oleju. Demontaż kolektora ssącego. . Są zdjęcia jak to wszystko wygląda po rozkręceniu kolektora ssącego, temat dostępny bez rejestracji na forum.
Więc podsumowując:
- Kupiłem auto nie od handlarza, ale od forumowicza (również tego forum)
- Nie kupiłem auta najtańszego na allegro. Cena 9000 zł to jedna z wyższych za audi 100 c4 w tamtym czasie.
- Zaufałem sprzedającemu, założyłem że płace sporo za auto, ale auto oprócz kilku dupereli (klocki, drążek kierowniczy) będzie w bardzo dobrym stanie technicznym.
- Kupiłem auto za dosyć wysoką cenę i po 100 km okazało się że auto jest w stanie do remontu – słowem „igła” z allegro.
Jestem ciekaw kto kupił drugie auto od Filipw, czyli Mercedesa. Jak odbierałem auto to sprzedający się "chwalił", że miał pecha przy pierwszym kliencie bo auto na skrzyzowaniu zdechło.
Pozdrawiam.