Pozdrawiam z tego miejsca Carlosa, któremu zawsze te fury się podobały.
Już z rok temu nosiłem się z zamiarem zakupu czegoś 'klasycznego', na weekendowe przejażdżki, do dłubaniny. Żadnego katowania na daily, to nie 2014 rok. Zmieniło się dużo, zmienił się świat, zmieniła się perspektywa.
Audi po chwilowym kontakcie wiało nudą, poza tym miałem już 80tkę i 100tkę kiedyś. Widok Balerona wzbudza we mnie podobne emocje jak widok Lanosa, więc stwierdziłem - czemu nie BMW? Ludzie straszą, że części podrożały, blachy się sypią, coraz mniej fantów na rynku, blablabla. Zawsze chciałem mieć Bawarę, nigdy nie było okazji. Albo było polowanie na W124 w stanie fabrycznym, meh.
Rok temu oglądałem różne sztuki w kraju ale to były gruzy, złom, zajazdy i ogólnie padaka w zaporowych cenach. Dlatego padła decyzja - richtung Deutschland. Cenę dogadałem mailowo, zapakowałem bambetle na lawetę i łogiń na Zachód. Auto mnie zachęciło, spośród innych podobnych, gdyż:
1. było od pierwszego właściciela (rocznik 1942),
2. miało ważny przegląd techniczny i było jeżdżące,
3. przedlift,
4. nie jest zgniłe.
Z racji tego że autem jeździł dziadzio, jest lekko poobijane, zapuszczone w środku i zamulone. Po przytarganiu żelaza 1100 km, przejechaniu już kilkuset km, powiem wprost że zakochałem się z tym aucie. Nie mam ochoty z niego wychodzić.
To konkurent W124 z dawnych lat ale to kompletnie inaczej chodzi. Lepiej jeździ w zakrętach, lepsza jest pozycja za kierownicą, silnik pięknie mruczy (2.0 R6 na wąskiej głowicy, bez vanosa, ale ma 1976 cm3, więc łapie się na małą akcyzę). Jedzie prosto, nie ściąga - w żadnym 124 nie udało mi się nigdy ustawić do końca zbieżności. Wszystko w aucie działa. Przy 160 jest kompletna cisza.
Minusem jak się pewnie domyślacie jest blacharka - progi do roboty, ale to na jesień/zimę, jak się już nim nacieszę. Doły drzwi też już powolutku łapie ruda. Do kosmetyki jest multum mniejszych i większych wgniotek, niekiedy niefachowo podmalowywanych zapewne przez poprzedniego właściciela. Te wgniecione drzwi kierowcy już zostały wyprostowane.
Do roboty była uszczelka miski, simmering wału, świece, rozrząd, wszystko dostępne od ręki w śmiesznych cenach. Coś tam w zawieszeniu postukiwało, też groszowe sprawy. Lać paliwo i jeździć
Po zrobieniu wszystkiego w/w będę się starał o żółte tablice.
Użytkownik inutile edytował ten post 04 kwietnia 2024 - 18:09