Trochę zaczyna mnie irytować to moje auto. Siedzi się w tym elegancko, jeździ elegancko, pali te swoje 9, jest podobno ladne i zdrowe, ale ogarniania będzie tu bez końca. To taka zabawa. Dla przestrogi. Chyba, ze widzicie to inaczej:
Wczoraj zmieniane opony:
- oberwane gumy amortyzatorów
- i zjechany klocek prawy tylni (ktoś miał wymienić, nie wymienił albo się starł, bo coś pokręcił z ręcznym, cieknie z przewodu).
Aż sobie wypiszę, żeby pamiętać:
- fotel terapeutyczny zaczął puszczać powietrze, więc przestał się odkształcać.
- silnik puszcza olej 1l/10kkm - cieknie uszczelka. niby nic, ale kiedys trzeba zrobic.
- rozwalilem dociaganie klapy z tylu.
- jak jest zimno silowniki maja za malo gazu, aby utrzymac klape (do wymiany)
- zawieszenie - kilka rzeczy zbyt starych, zeby im ufac.
- przy myciu myjka w duzej ilosci wody pod cisnieniem w schowku bagaznika mam wode (musze uwazac)
- lekko terkoce dmuchawa
- lekko piszcza lozyska
- czasem traci kierunkowskazy i zapala sie kontrolka swiatel (wiazka)
- dyfer jest nieco glosny i ciekl, poki co wymienilem olej, ale czeka i zmiana dyfra.
- i to juz nieco fanaberia: biegi moglyby wchodzi plynniej.
Na koniec:
- i brak mi tempomatu
- i dodatkowej kanapy w bagażniku
- przywalilem tylem w szlaban i mam zdarty lakier na slupku bagaznika.
Za to zrobilem 1) klime, 2) zaizolowalem go i zime przejezdzil elegancko (5kkm), 3) sworznie z przodu. I zastanawiam sie na co wydac te 3-4k w tym roku.
No generalnie - jesli czyta to ktos swierzy z marzeniami, trzeba przyjac, ze te auta caly czas cos maja do zrobienia. I kropka. I najlepiej jednak miec jeden zaklad, ktory bedzie to stopniowo ogarniac. Nie myslalem dotad o stajni w124, ale chyba zaczne myslec.
Użytkownik albin edytował ten post 10 kwietnia 2019 - 09:06