Tych kilka zdjęć, po raz kolejny, nie oddaje we właściwym stopniu różnorodności miasta i tego, jak bardzo jest dziwne i unikatowe.
Po solidnej dawce betonu i megalomańskich wizji oraz kilkugodzinnej podróży niezbędny jest kontakt z naturą. Tu też podziwiać można śmiałe wizje, tylko stworzone bez szkody dla całego narodu.
Nocna jazda tego dnia kończy się egzotycznie, problemy z nawigacją i czeski błąd powodują, że przedzieramy się masakrycznie złą drogą przez góry, ostatecznie nie trafiamy na jedyny w okolicy, bezpieczny camping i śpimy przy drodze, bo wjazd prowadzi przez rzekę, która tej nocy jest wyjątkowo głęboka.
Komercyjny Bran (nibyzamek Drakuli) nie zachwyca nas, za to camping daje odpocząć od samochodu i podładować telefony, aparat i chęci do dalszej jazdy.
Kolejne miasta (Brasov, Timisoara, Sigisora, Sybin) stanowią miłą odskocznię od komunistycznych molochów, odwiedzamy miasto i dom rodzinny Vlada Palownika i kilka innych, urokliwych miejsc.
Mimo lekko niedomagającego auta realizujemy nasz plan bez żadnej taryfy ulgowej. Kilka miast, noclegów i podchodzimy do Transy Transfogarskiej.
Następnego dnia zdobywamy prawdziwy zamek Vlada Palownika i podbudowani sukcesem kierujemy się w kierunku Transalpiny. Ponieważ w górach zastaje nas noc, nocujemy na dziko na połoninach, w pięknych okolicznościach przyrody.
Kupujemy okolicznościowe naklejki na szybę i kierujemy się do zamku Hunedoarze.
Stąd powoli, niespieszno, dojeżdżamy nocą do Węgier nieopodal serbskiej granicy, i już bez udziwnień, wracamy przez Budapeszt do Polski.
Rumunia i Mołdawia zaskakują nas bardzo pozytywnie, i mimo kilku drobnych nieprzyjemności myślę, że to kraje warte głębszej i dłuższej eksploracji. W przeciwieństwie do krajów zachodnich nie są drogie, co także sprawia, że wydają nam się przystępniejsze. Najprzyjemniej jest oglądać rzeczy inne, a tych tutaj nie brak. Może także fakt, że oba kraje wyglądają jak Polska sprzed kilku dekad sprawiają, że wszystko wydaje się interesujące? Miejscami piękna przyroda, egzotyczne miasta, inne jedzenie i porównywalne z polskimi ceny myśę, że mogą przekonać, aby wybrać się tutaj własnym samochodem. Jest bezpiecznie. A wyjazdu w te strony z pewnością nie żałujemy.
Pozdrawiam
Użytkownik baleronwkombi edytował ten post 19 sierpnia 2017 - 12:19