Znalazłem w końcu czas na zabawę z gwiazdą, więc:
Wczoraj jechałem jakieś 30 km. Od samego początku było słychać i czuć to skakanie obrotów. Jest to bardzo uciążliwe bo stojąc na światłach wyglądam jakbym z każdym chciał się ścigać
Dzisiaj zacząłem kontrolę wszystkiego po kolei:
Na zimnym, zgaszonym silniku wypełnienie 70%. Po odpięciu czujnika temperatury oraz wciśnięciu gazu max zmieniało się na odpowiednie poprawne dla danych zjawisk wartości. po odpięciu sondy nie pamiętam czy coś się działo ale chyba nie. Odpalam samochód i mierzę. O dziwo na razie nie faluje a wypełnienie pokazuje około 50% czyli sonda lambda ale w poprzednim silniku miałem tak samo - na zimnym przez jakiś czas pokazywał błąd sondy a później wszystko było ok. No to czekam aż się zagrzeje w między czasie wypinając czujnik temperatury i wypełnienie się zmieniło
Myślę sobie, no może w końcu sam się naprawił. Czekam kolejną chwilę o wypełnienie zaczyna oscylować w granicach 4V skacze +- 0.4V czyli tak jak podczas poprawnej pracy. Było 4V bo wcześniej kręcąc śrubą szukając przyczyny usterki nie bylem w stanie ustawić poprawnej wartości. teraz biorę imbus w rękę i bawię się śrubą, silnik już ciepły. Ustawiłem około 45% bez żadnego problemu, przegazowałem silnik. Nic nie skacze, nic nie faluje, jak fabryka
Już wyciągam miernik z gniazda a tu bach - obroty skaczą jak wcześniej lecz po chwili ustały. Pomyślałem, że może jakiś kabelek z okolic tego gniazda? Ale ruszam wszystkim a silnik znowu ładnie pracuje. No to chcę zakręcić korek a tu bach, zaś falują. Podpinam miernik i 100%, Wypinam czujnik temperatury - dalej 100% i dalej faluje. Wpadłem na pomysł wypięcia zaworu powietrza dodatkowego i obroty ustabilizowały się. Niestety nie zmierzyłem wypełnienia tylko poleciałem po drugi zawór. Założyłem odpalam - dalej faluje i 100% wypełnienia. No to może KE wymienię? Biorę się za robotę, wykręcam go. Wkładam drugi z innym potencjometrem i innym EHA, fajnie pięknie wyczyszczony. Szybkie strojenie byleby odpalił. odpala i co? OBROTY FALUJĄ. No do cholery. Myślę sobie, że może kwestia chwilowej poprawnej pracy silnika to fakt, że wcześniej przez 3 godziny ładowałem akumulator. Ale podczas prób napięcie na klemach wynosiło 13.8V więc wystarczające do poprawnej pracy sterownika. No ale.. Akumulator się ładuje, zobaczymy co będzie jak się naładuje. Te skoki obrotów występują ciągle, niezależnie czy jadę czy stoję. Czy mógłby to być objaw nieszczelnego dolotu? Bo przy nim grzebałem.. Znow tracę sily do tego auta..
Sondy nie sprawdzilem bo niestety nie mam testera. A jak dam mu te 3.5 tysiąca obrotów to wypełnienie skacze od 9 do 13V
Użytkownik stachu22 edytował ten post 24 listopada 2014 - 16:45